Schyłek lata i początek jesieni mają w sobie tyle łagodnego ciepła, że mimowolnie ulegam ich hipnotycznej wręcz magii.
Chcę zrywać jabłka, leżeć na trawie i pozwolić słońcu muskać moją skórę.
Mogłabym być tą porą roku.
Lanckorona i jej zatrzymany w czasie anturaż sprzyjają chęci chwilowego zwolnienia, złapania oddechu i niewymuszonego istnienia. Niech taką pozostanie jak najdłużej.