Zapraszam Was na bardzo łatwy i przyjemny konkurs. Do wygrania są dwie książki autorstwa Tracey Lawson W miasteczku długowieczności. Rok przy włoskim stole. Książka miała swoją premierę w tym miesiącu, jeżeli więc jeszcze nie zetknęliście się z nią, recenzję na blogu przedstawiłam TUTAJ.
Zapraszam!
Nagroda
Do wygrania są 2 egzemplarze książki autorstwa Tracey Lawson W miasteczku długowieczności. Rok przy włoskim stole, o wartości 39,90 złotych każda. Sponsorem nagród jest Wydawnictwo Czarne.
Na czym polega konkurs?
Trzeba odpowiedzieć na pytanie:
Kuchnia którego narodu najbardziej Cię inspiruje i dlaczego?
Podzielcie się tym, który kraj najbardziej Was inspiruje kulinarnie. Jaka kuchnia jest bliska Waszemu sercu i kubkom smakowym.
Odpowiedzi pozostawcie w komentarzach na blogu pod tym wpisem (konkursowym). Czas zamieszczania odpowiedzi mija w poniedziałek, 4 czerwca o godzinie 12:00.
Edycja postu 4.06.12 - Kochani, przedłużam czas konkursu do północy, wyniki ogłoszę jutro!
Abym mogła Was zweryfikować w razie wygranej, wraz z komentarzem (pod odpowiedzią) pozostawcie swój adres mailowy (po zakończeniu konkursu wszystkie adresy usunę). Jeżeli obawiacie się spamowego działania robotów, wpiszcie adres np. tak: renata (małpa) artkulinaria.pl (przerwa oznacza spację). Ci z Was, którzy posiadają własne blogi, a na nich dane kontaktowe, adresu e-mail nie muszą pozostawiać (z Waszego nicka musi być przekierowanie na blog).
Spośród wszystkich komentarzy spełniających kryteria konkursowe wybiorę dwa. Jedna osoba może wygrać jedną książkę. Nagrodę wysyłam tylko na terenie Polski, na mój koszt.
Regulamin konkursu w skrócie:
W razie pytań, zapraszam Was do kontaktu. Tutaj wpisujcie proszę tylko odpowiedzi konkursowe.
Zapraszam do zabawy :-)
Komentarze
Kilka lat temu dane mi było odwiedzić Izrael, od tamtego czasu nie przestaję pamiętać niektórych smaków i zapachów tamtejszej kuchni (jakby to było dziś... ), a także inspirować mojego obecnego domowego menu pomysłami kuchni izraelskiej.
Kuchnia Izraela, zobrazowana chyba najlepiej w mozaice uliczek starej Jerozolimy, łączy w sobie wielość inspiracji - na straganach kolorowo od barwnych przypraw, roznosi się też zapach pieczonych 'precli', bułeczek pita, macy, itp.
W izraelskich restauracjach szczególnie przypadły mi do gustu: tabuleh, który będąc mozaikowy (mieszanka siekanych pomidorów, cebuli, cytryny) tworzy wraz z kaszą kuskus cudowne połączenie. Spośród dań głównych niezapomniane wrażenie pozostawiły: czulent oraz mussahan.
Kilka pomysłów zaczerpniętych z potraw państwa Izrael włączyłam do swojej kuchni. Najprostszym pomysłem na przypomnienie sobie trzytygodniowej wyprawy do Izraela są dla mnie owoce: figi, granaty oraz chlebowe pita i maca, dostępne także w sklepach, lecz tak naprawdę proste i możliwe do wykonania w domu.
Zachęcam wszystkich do rozkochania się w Izraelu, i w izraelskiej "kuchni obiecanej" - "mlekiem i miodem płynącej".
Inspiruje...? Inspiracja to motor siły twórczej o niemierzalnych rozmiarach, zwłaszcza kiedy wkraczamy w tak rozległą dziedzinę jak gotowanie. Każdy kraj, jego kuchnia i kultura zachwyca na swój sposób. Wszystko zależy od dnia, nastroju oraz wrażliwości kubków smakowych. Chęć poznawania smaków kojarzących się bezpośrednio z danym krajem ma silny związek z tym co widzimy i o czym słyszymy. Kiedy przywołuję wspomnienia francuskich targów, pachnących pieczonymi bagietkami piekarni oraz "pięknie śmierdzących" kozich serów, w jednej chwili chciałabym przenieść się do Francji i rozkoszować się tamtejszymi smakołykami... Angielskie pieczenie w starym stylu ,podawane z sosem miętowym czy na bazie Guinnessa w towarzystwie pieczonych ziemniaków – to cudowne zwieńczenie ciężkiego dnia. Litewskie kołduny,cepeliny, kibiny, chleb wileński, babka ziemniaczana, podkreślone swojskim bimbrem to symbole, to jednocześnie bliskie spotkania z rodzinnymi stronami dziadków. No i nasza kuchnia - niekończąca się przygoda, od przepisów staropolskich, pachnącej lasem dziczyzny, szlachetnych pieczeni, po nowoczesne połączenia, kuchnię fusion. Podróże kulinarne można również prowadzić poprzez książki kucharskie, poradniki, zdjęcia, opowieści oraz programy. Tak więc z całą pewnością inspiruje mnie kuchnia świata, tak po prostu, nie mam swojego kulinarnego guru. Często przygotowując jakieś danie, nie wiem skąd pochodzi, jak się nazywa - tworzę smaki i aromaty. Dopiero później okazuje się, że nieświadomie zainspirowałam się jakąś kuchnią, że ta potrawa już istnieje, że to kraj taki czy inny. Podsumowując – moją inspiracją jest wszystko co mnie otacza :)
M.
Jestem dzieckiem kulinarnym Włoch. Moja dusza mieszka na toskańskim wzgórzu, w domu z dużą kuchnią. W kuchni tętni życie rodzinne, stół ugina się od prostych potraw, które jednak smak mają iście królewski. Kuchnia włoska to przecież typowy "slow food", każdy kęs wprawia w zachwyt :) Na obiad podaję ravioli albo lasagne, choć czasem wolę tylko zupę minestrone. Na słodko, do kieliszka chianti lub filiżanki espresso, rozkładam talerzyki z biscotti z migdałami lub pannę cottę. A cały dzień w głowie kłębią się kulinarne plany na następny dzień, co podam na śniadanie, co na obiad, deser, kolację...
Napiszę krótko, że najciekawsza jest dla mnie kuchnia polska a to dlatego, że mimo nieustających prób dotarcia do jej sedna jest Ona dla mnie wciąż nieodkrytą tajemnicą. Za złudną fasadą zbudowaną na kulcie kotleta schabowego i zasmażanej kapusty kryją się wspaniałe dania z dziczyzny hojnie obsypane różnego rodzaju ziołami i inne dania zupełnie zapomniane przez szary okres PRL. I często marzę, że kiedyś dane mi będzie zdobyć Księgę Kucharską kuchni polskiej sprzed kilkuset lat, zdmuchnąć z niej kurz a później już tylko oddać się rozkoszy gotowania według starych, tradycyjnych przepisów naszych przodków.
Jak większość moja rodzina jest zdecydowanie fanem kuchni włoskiej, gdzie królują pizze, makarony, pasty, zapiekanki itp...ale to taki standard powiedziałabym i raczej mało już w tym inspiracji, bardziej przyzwyczajenie i ukochanie pewnych smaków, zapachów i połączeń.
Natomiast dzięki inwencji mojego męża i chęci przywołania wakacyjnych wspomnień ostanio często próbujemy kuchni greckiej-i nie mam tu na myśli tylko sałatki z fetą ;) oczywiście królują bakłażany, bo jak już w końcu udało nam się wypracować właściwy sposób ich przygotowania warzywa te non stop wracają na nasz stół.
Ostanio też trafiliśmy na BBC na podróże kulinarne w basenie Morza Śródziemnego i zaczął nam się marzyć tadżin...a że dziś Dzień Dziecka i zakupy w planach to kto wie...
Kiedyś przeczytałam książkę "Jedz, módl się i kochaj". Później pojawił się film, a ja pokochałam kuchnię włoską! Wszystkie potrawy w tym filmie wyglądają tak smakowicie! Przyrządzane rano szparagi, spaghetti czy prawdziwa włoska pizza. Dzięki temu filmowi po raz pierwszy spróbowałam szparag, są wyśmienite. Natchniona ruszyłam do biblioteki po książki, które w tagach mają 'gotowanie' i 'Włochy' :D Najbardziej ciekawią mnie smaki Toskanii :D Kiedyś tam pojadę i postaram się poznać tajniki tej kuchni. Teraz, będąc w domu, pozostaje mi jedynie próbowanie naśladowania smaków Włoskiej krainy :)
Kuchnia Francji! Dowodem mojego uwielbienia jest blog kulinarny, ktory zalozylam podczas mojego studenckiego pobytu na poludniu tego kraju :) Juz pisalam Ci o mojej milosci do serow i wyzwaniu jakiemu stawiam czolo - 44 sery AOC w 3 miesiace! Niestety walka okazuje sie coraz trudniejsza... Milemu Panu w pobliskiej 'fromagerie', ktory obiecal sprobowac sprowadzic brakujace 4 sery nie udalo sie ich znalezc :( Ale nie zalamuje sie, mam jeszcze 11 dni!
Czemu tak kocham kuchnie francuska? Hmmm... nie wydaje sie Ci, ze wszystko po francusku brzmi ladniej? :D Tak wiec zaczelo sie od milosci do jezyka, a potem zaczela sie fascynacja kulinarna. Lubie kuchnie francuska za uwielbienie dla owocow morza, croissanty, maslo, bagietki, wino, szynke dojrzewajaca... Bycie kucharzem we Francji to sztuka, uznanie i prestiz. Francuzi kochaja jesc i celebruja kazdy posilek, jakby to byla esencja zycia. Fascynuje mnie ta kultura i dlatego wybralam sie tu na ostatni selestr studiow.
Po przejrzeniu moich książek kulinarnych oraz szafki z przyprawami muszę stwierdzić, że najczęściej korzystam ze zdobyczy kuchni indyjskiej, czy też szerzej - kuchni orientu. I nie chodzi mi wcale o robienie codziennie curry, sajgonek lub sushi. Wręcz przeciwnie! Dodatki i sposoby przyrządzania przeszczepiam na grunt kuchni polskiej, europejskiej. Uważam, że kulinarnym tradycjom każdego kraju należy się szacunek, ale z drugiej strony nie widzę przeciwwskazań do eksperymentowania i cieszenia się gotowaniem oraz spożywaniem potraw. To jest przecież w tym wszystkim najważniejsze! Zapach kuminu, mahlep czy masali, kropla mirin, zielone algi i miso, zatar. Bardzo zdrowa kurkuma i chili, aromatyczny anyż i cynamon. Wszystko to można wpleść w dowolną potrawę, trzeba tylko zachować rozsądek, umiejętnie łączyć produkty i wybierać te najwyższej jakości. Świeże jajka, mleko, warzywa i mięso od zaufanego rzeźnika - to podstawa dobrej kuchni. Żałuję, że nie mam dostępu do świeżych ryb i owoców morza, tak często przyrządzanych w kuchniach orientu ale tym bardziej cenię sobie ich smak, gdy już zagoszczą na moim stole - zawsze z wielką pompą. Uwielbiam domowy wyrób jogurtu oraz indyjskiego serka paneer i smażenie go w arachidowym oleju tłoczonym na zimno. Uwielbiam pomidory i wszelkie zioła suszone na słońcu. A więc przede wszystkim natura, ona najbardziej mnie inspiruje. Dopiero na następnym miejscu umieściłabym orient, który - wbrew pozorom - fantastycznie współgra z każdą kuchnią, także polską, nawet tą najbardziej tradycyjną!
Nie jestem zadowolona, z faktu że napisze, że moja inspiracją jest kuchnia włoska.To takie nieoryginalne. W tej sytuacji mogę tylko wytłumaczyć powody tej inspiracji. Od 17 lat dzielę swoje życie osobiste i służbowe pomiędzy 2 krajami RP i Włochami. Rytm mojej pracy w każdym z Państw jest taki sam. Absolutnie nie mam zamiaru gloryfikować Włoch, ba, jeśli bym miała sporządzić w formie tabelki gdzie mi lepiej, to zdecydowanie mi lepiej w RP. Niemniej jednak, w pozycji KUCHNIA- ta włoska, w mojej subiektywnej opinii, nie ma porównania z kuchnią polską. Prawie codziennie z coraz lepszym skutkiem kopiuję w mojej kuchni oryginalne przepisy z różnych regionów Włoch. Teraz to już naprawdę podwójna przyjemność, po pierwsze ponieważ większość składników jest w Polsce osiągalna, po drugie, ponieważ czuję, ze dotarłam do sedna.
Inspiruje mnie kuchnia polska do tego, aby używać dobrych surowców do prostych dań: żurku na zakwasie, jejecznicy na jajach od kur ze wsi, pieczonego kurczaka - mniam, mniam z mojego źródła. Ostatnio rosołku z lubczykiem z włąsnej donicy z własnego balkonu. Wcale nie jest łatwo dorwać porządną kiełbasę, którą ma się ochotę chapnąć tak z ręki zagryzając kawałkiem pysznego chleba. Czasem udaje mi się wyrwać takie pyszności podczas kulinarnych kiermaszy w Olsztynie (www.wrota.warmia.mazury.pl, zakładka "jakość i znaki regionalne");-) lub podczas któregoś z konkursów gotowania www.produktregionalny.warmia.mazury.pl. Pani Krysia z Krys-Stanu robi pyszną czerninę, Pan Wiesio z Karczmy nad Sandelą w Lubawie tak samo, i jeszcze Pani Zosia z Zajazdu nad Drwęcą w Nowym Mieście Lubawskim. Za czerninę, czarninę, polewkę krwista dałabym się pokroić! Ta z zeimi lubawskiej ma inny smak niż z Mazur czy Warmii;-) Niekiedy zbaczam z drogi spacerując po olsztyńskiej dzielnicy za torami i czuję się jak Louis de Funès lub... wcielenie mojego szefa. Z zaplecza dochodzą konspiracyjne szepty, ale co mi tam! Wszysko za to niebo w gębie! Wołowina od Vitalisa w gulaszu w Mrągowie, kartacze w Gołdapi, pierogi z hreczką w Łabędziu, lody u Kroczków na Starym Mieście, ciasta od Pani Ali na Dąbrowszczaków - to nie tylko inspiracje kulinarne, ale podróże w niezapomniane chwile, wgłąb siebie, we wspomnienia dzieciństwa i w odkrywanie swojej własnej kuchni młodej mamy;-)))
Kiedyś przepadałam za kuchnią japońską i myślałam, że na całym świecie nie ma nic lepszego. Potem przyszedł czas na kuchnię chińską i byłam nią zachwycona do momentu... wyjazdu do Chin. Na początku to było jak olśnienie, a później nadeszła tęsknota. Nie za sushi, nie za polską kuchnią - za tym cudownym, niesamowitym połączeniem aromatów w kuchni włoskiej, hiszpańskiej, ale przede wszystkim meksykańskiej.
Ta kuchnia kryje w sobie wszystkie te smaki, które czuję, gdy myślę o smacznym posiłku: łagodne mięso i fasolę, otulający aromat kuminu, kolendry i czosnku, gorącą nutę chili, słodycz pomidorów i orzeźwiający, chłodny smak limonki oraz awokado. Dla mnie nie ma kuchni pełniejszej - w żadnej innej nie kocham dosłownie wszystkiego - a w tej kocham wszystko: przekąski, przystawki, sałatki, zupy, dania główne oraz desery. Ba, nawet alkohol - złoty lub srebrny strumień tequilli ujarzmiony rytuałem picia.
To kuchnia prostych ludzi, a zarazem kuchnia pełna finezji i wyrachowania, kryjąca tajemnicę i dreszczyk emocji na myśl o niektórych składnikach. Jest jak wirujący seks, ciężka praca i bezpieczne ramiona - nie zawodzi. Dla mnie idealna.
Nie przekopiuje się ten tekst pisany na gorąco. Jestem szczęśliwą posiadaczką książki. Nie pretenduje do nagrody. Tak sobie pisałam, tym bardziej, że czułam jeszcze smak pieczeni z daniela i schabu ze słoninką, oczywiście też z daniela.
Jak to jaka...oczywiście że polska, powodów jest kilka. tradycja, patriotyzm(zwłaszcza ten lokalny) ale przecież nie ma lepszej gwarancji jakości i smaku niż kuchnia regionu w którym się mieszka/gotuje, ta na tych ziemiach kształtowała się przez setki jak nie tysiące lat i osiągnęła stadium ideau- człowiek w swoim krótkim życiu nie jest nawet w stanie zagrozić takiemu doświadczeniu, korzystając z tego co matka natura dała po to by jadł świeżo i dobrze a nie mrożonki.Pan Wojciech Amaro zwykł twierdzić że 60% smaku potrawy to składniki dobrej jakości, tylko 40% to umiejętności kucharza, z drugiej strony Pan Adam Gessler twierdzi że gdy ma się dobre składniki cytuje :"trzeba się postarać żeby to sp......"- biorąc przykład od najlepszych nie da się czegoś dobrze zrobić z mrożonej krewetki czy innych nie naturalnych dziwolągów.
Jaka kuchnia może inspirować, gdy cała moja rodzina uwielbia makaron i pizze??? No przecież włoska : - ) Muszę przyznać, że ziemniaki rzadko bywają na naszym stole. A makaron prawie codziennie. Ulubiona zupa to „pomidorówka” z makaronem oczywiście i bazylią, a im dłuższy makaron, tym lepsza zabawa. Marzy mi się wyjazd do Włoch, właśnie po to by móc smakować prawdziwie włoskie specjały, a póki co, próbujemy coś wykrzesać w domu. Moja córcia uwielbia spaghetti, a od niedawna polubiła pizze, raczej nie jest to typowo włoska pizza, a raczej jej namiastka, ale wszystko jeszcze przed nami, wystarczy dobry przepis. Dlatego gdy wyszukam coś nowego i co brzmi zachęcająco, bądź wygląda smakowicie to rodzinka wie, że niedługo pojawi się to na naszym stole. Żałuję tylko że szaleństwa kulinarne odbywają się u nas tylko w weekendy, bo w tygodniu raczej nie mamy na to czasu i jemy na szybkiego przygotowane obiady poprzedniego wieczoru. A włoskie dania przypadły nam do gustu, bo są w miarę proste w przygotowaniu i naprawdę bardzo, ale to bardzo smakowite. W naszym domu pecjalistą od pizzy jest mój mąż, lasagne to danie popisowe mego 14-letniego syna, a ja z córcią wymyślamy całą resztę makaronową, zaś risotto jeszcze przed nami
Tak sobie pomyślałem, że wspomnienia z 2010 roku będa najlepsze ( zdjęcia do wspomnień : http://www.nasze-wina.pl/nw/pages/Prowansja/ oraz http://wspomnienia.netax.pl/Prowansja2010/album/index.html )
Wspomnienie z Prowansji, wino i …
Dzień, w zasadzie poranek w Polsce 9 rano to dla mnie prawie środek nocy, no dobrze czasem może początek dnia Prowansja, La Cadière-d'Azur zwykła pora przebudzenia, promyk słońca przebija się przez okiennice ... mmmm ciepło, słońce, rozkosznie. Zaczyna się kolejny piękny dzień wakacji. Lekko chwiejny krok w pobliże okna, otwarcie okiennic, przymrużenie z lekka jeszcze sklejonych ocząt i widok na ... morze .. śnię ? Szybkie, ale jak sprawne mimo tej godziny uszczypnięcie się w ... powiedzmy plecy , nie ... to jednak prawda, żyje, oddycham, chłonę cały ten cudny widok razem ze świeżym powietrzem ... zapach winogron, fig ... kołyszące się z lekka na wietrze migdały ... chyba jednak śnię ... dziękuje ... jestem tu, żyje każdą sekundą.
Cichy domek wśród winorośli , ogrodów pełnych owoców, soczystych, pachnących ... śniadanie ...mmm . Cichutko, jak najciszej przemieszczam się miedzy pokojem, łazienką ... kuchnią. Mała kuchnia, rustykalne umeblowanie, ale ... wszystko co potrzebne w zasięgu ręki, jestem tu królem, władcą ... mianowałem się sam ... :) z pomocą dwóch pięknych towarzyszek ... nie narzekały ... mam nadzieję , że szczerze
Poranny standard na długi pełen przygód dzień. Powoli pojawiają się w zasięgu ręki jajka, oliwa, masło, świeże pomidory, cebula ... omg :) dymka wielkości cukinii , pieczarki wielkości ... ehh co tu opowiadać ... raj :) Dziewczyny na szczęście już walczą o łazienkę ... można zaczynać . Chleb, mmmmmmm inny świat, piekarnie we Francji to poza winnicami najważniejszy punkt programu, chleb z orzechami, migdałami, morelami ... a może z oliwkami ... nie ? o.k. ..z figami cud do serów ... ehhh ... ahh ... ohhh... .
Produkty przygotowane, teraz obowiązkowe wyjście na taras i rozkosz spowodowana widokiem ... leżak i oczekiwanie na dziewczyny. Gotowe, na stole ląduje melon, figi, winogrona .. entremets. Wracam do kuchni, omlet , pożywny pyszny ... oliwa z masłem już gotowa na konkrety, cebula, pieczarki, pomidory jakby z rozkoszy skwierczą na patelni ... zioła prowansalskie, sól ... i lekko rozbite jajka ... ledwo 8, ale energii czas nadejdzie ... nie będę żałował rumiany spodem, wilgotny z wierzchu... oczywiście ... omlet
Po śniadanku czas na wycieczkę ... gdzie ? BANDOL ! Czytacie, myślicie ...człowieku o winie, O WINIE miało być ! Mówicie ...macie ... BANDOL ...jeszcze jakieś pytania ... tak myślałe, zagłębie czegoś ... Boże czegoś ... WINA tak WINA RÓŻOWEGO ! Traktowane w Polsce jak zło ...odpad... wypadek przy pracy w rozlewni ... a we Francji ... różowego wina bywa czasem w sklepach więcej niż czerwonego i białego razem :) Oj warto , warto spróbować, a szczególnie połączeń Grenache i Shiraz , to jak brzask poranka lub magia wieczoru, jak kto woli, jak kto lubi ... orzeźwienie i subtelny, cudowny smak, świeżość i moc zarazem , owocowa rozkosz i pikantna nuta, jak niebo i piekło ... jak delikatność białego aromatycznego wina, łamana mocnymi czerwonymi szczepami, owoce, dreszcze, magia. Smak to jedno ... radość dla oka o zachodzie słońca, gdy kieliszek muska ostatni promień słońca , wydobywając ten róż, tą radość, tą rozkosz to ... coś , czego nie uchwycicie na winie białym, czerwonym to ... perfekcja załamania światła, koloru, blasku... dodajcie do tego francuskie sery, jakiś kozi ..jakiś owczy ...jakiś ... chleb z figami, melon tak soczysty i słodki, że Świat wiruje wokół Was ... i łyk, łyk wina Bandol ... dreszcz, rozkosz ... magia zaklęta w kieliszku ... polecam z czystym i pełnym ekstazy sumieniem :)
Cóż nie będę kłamał , dla mnie dobre wino bez dobrego posiłku ...nie istnieje :)
Pozdrawiam
Dominik Woźniak