Szukaj

Kuchnia pod kloszem

Przez okno wpadają promienie leniwego, popołudniowego słońca. Z czekoladowego ciasta spływa biały lukier. Na na stole stos talerzyków, przed chwilą wyjętych z dolnej półki kredensu. I w pośpiechu odłożona książka... Jeszcze konfitura do gorących, drożdżowych bułeczek...

Kiedy trafiłam na blog Małgosi Suchodolskiej (-> Domek pod kloszem), wpadłam jak Alicja do bajkowej krainy maleńkości. A wszystko w niej było rzeczywiste i nierzeczywiste zarazem. Wymarzone meble kuchenne, urokliwe miejsca, świeże ciasto z owocami i galaretką. Przypomniały mi się migawki z dzieciństwa i mój domek dla lalek, który własnoręcznie zrobił dla mnie Tata. Ściany były pokryte naszymi domowymi tapetami, prawdziwe oświetlenie elektryczne rozjaśniało wnętrza, a taras i plastikowe mebelki dopełniały całości. I absolutnie mogę stwierdzić, że różnił się od domków, które później kupowałam mojej córce. Domek mojego dzieciństwa miał duszę. I to właśnie dostrzegłam w miniaturach.

Zapytałam Małgosię, co było genezą jej pasji związanej z miniaturami. Jak to się wszystko zaczęło. Oto, co mi napisała:

Kiedy byłam mała, dostałam od cioci czeski komplet mebli kuchennych dla lalek. Był szaro-pomarańczowy. Szafki miały otwierane drzwiczki i szufladki, w których były nawet plastikowe sztućce. Uwielbiałam go. Z siostrą godzinami ustawiałyśmy te mebelki. Potem miałyśmy jeszcze kilka plastikowych "miniatur". Pamiętam, łóżeczko, komodę, szafkę, stolik kawiarniany i rozkładany fotel bujany. Każda rzecz w innej skali, ale to było nieważne. Siadałyśmy na podłodze, stawiałyśmy obok małą lampkę biurkową i zaczynała się zabawa w ustawianie, meblowanie, ścielenie łóżka i nakrywanie do stołu. Ach, ależ to były czasy!

No i nigdy już z tego nie wyrosłam. Wiele lat później spacerując po uliczkach Cambridge zobaczyłam na wystawie sklepowej przepiękny drewniany komplet miniaturowych mebelków. Stałam tam bardzo długo i po prostu patrzyłam osłupiała w zachwycie. Odżyły dziecięce fantazje. Niestety cena tego kompletu była dla mnie wtedy nieosiągalna.

Po powrocie do Polski mąż zachęcił mnie, żebym spróbowała sama coś zrobić. No i zrobiłam pierwszą w życiu miniaturkę: łóżko w skali 1:10. Potem była komoda z szufladami, stół z krzesłami i wiele innych. Wpadłam na dobre. A jeszcze później odkryłam, że istnieje bardzo popularne na świecie hobby, właśnie kolekcjonerskie domki dla lalek. Zaczęłam tropić wszystko w skali 1:12 w internecie, próbować różnych technik i materiałów i tak już zostało.


To, co mnie zachwyciło, to niesamowicie realistyczny wygląd miniaturowych kuchni. Sprawiają one wrażenie, jakby mieszkańcy wyszli na chwilę, pozostawiając niedopitą kawę, nadgryziony kawałek ciasta, obiad w trakcie przygotowań. Ważny jest każdy szczegół. Okładka książki, wzór na zasłonce, czy kwiaty w doniczkach.

Małgosia mówi, że wykonanie jednego projektu, kuchni z pełnym wyposażeniem oraz miniaturowym jedzeniem trwa od 1 miesiąca do pół roku. "Zależy to od samego projektu i ilości detali. Są wnętrza, na które można by poświęcić rok, a i to byłoby mało. Pracuję głównie nocami. I jeszcze jedna sprawa: żeby zrobić coś naprawdę dobrego, trzeba poczekać na natchnienie, a ono czasem jest, a czasem nie. Dlatego miewam też przerwy".

Widziałam w sieci wiele rodzajów aranżacji i stylów. Od skandynawskich, toskańskich i prowansalskich,
poprzez angielskie, barokowe, ludwikowskie, aż po nowoczesne.  Moja kuchnia marzeń zdecydowanie byłaby w klimacie skandynawskim lub śródziemnomorskim. A Wasza?

Czyż nie są apetyczne? Wystarczy sięgnąć po kawałek :-)


Zdjęcia publikuję za zgodą Autorki (http://www.domekpodkloszem.blogspot.com/)

Komentarze

Margo (niezweryfikowany)

Fantastyczne, myślałam że to prawdziwa kuchnia ,ileż tu pracy włożone i serca ,nie mogę wyjść z podziwu ,pięknie :)

11 marca 2016 - 01:22
Ania (niezweryfikowany)

Magia!

18 grudnia 2012 - 21:46
codojedzenia (niezweryfikowany)

A ja juz myslalam, ze twoja kuchnia taka sterylna i przejrzysta... o teraz mi lepiej!

02 grudnia 2012 - 20:52
Gość (niezweryfikowany)

Zwariowałam...To coś przepięknego!!!

28 listopada 2012 - 00:54
Natalia (niezweryfikowany)

Ale to piękne...

27 listopada 2012 - 14:27
Gosia (niezweryfikowany)

Renatko, dziękuję Ci za ten wpis. To dla mnie ogromna przyjemność i zaszczyt gościć na Twoim blogu. Dziękuję również za wszystkie miłe komentarze :) Gosia

25 listopada 2012 - 13:17
Renata Targosz

Małgosiu a ja z przyjemnością podzieliłam się na łamach bloga opowieścią o Twojej pasji :-)

26 listopada 2012 - 23:52
Evitaa (niezweryfikowany)

Cudowne... Na pierwszym zdjęciu jest jedna z najpiękniejszych kuchni, jakie widziałam. Ile trzeba uważności, dokładności, żeby zrobić coś takiego w miniaturze! :)

23 listopada 2012 - 14:54
Renata Targosz

Tak, marzy mi się taka w oryginale ;-)

26 listopada 2012 - 23:55
K. (niezweryfikowany)

Cudowności! Nie przypuszczałam że miniatury mogą być tak realistyczne. Widać tu wielką pasję!

22 listopada 2012 - 21:17
Bee (niezweryfikowany)

To są miniaturki? Ale się dałam nabrać przy pierwszym zerknięciu na zdjecia... Przepiękne, gratulacje dla Małgosi!

21 listopada 2012 - 02:03
Renata Targosz

Prawda? Miniatury są zaskakujące w swym precyzyjnym odzwierciedlaniu rzeczywistości :-)

26 listopada 2012 - 23:56
Dana (niezweryfikowany)

Rzeczywiście, zupełnie nie odnosi się wrażenia, że to miniatury, a ciasto wygląda tak apetycznie, że miałoby się ochotę zjeść. Podziwiam pasję Małgosi:)

20 listopada 2012 - 11:34

Dodaj nowy komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.
  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Dozwolone znaczniki HTML: <a> <em> <strong> <cite> <code> <ul> <ol> <li> <dl> <dt> <dd>
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.

Więcej informacji na temat formatowania