Wróciłem z Dworca Głównego w Krakowie. Odprowadziłem córkę do pociągu InterREGIO. Cokolwiek ta nazwa oznacza, był to zlepek wagonów niczym wybrakowane klocki lego z mojego wczesnego dzieciństwa. Komiczny obraz. Klasyczny śmierdziel. Obok obcokrajowcy zdezorientowani patrzą na to coś. Pan konduktor z fryzurą czeskiego hokeisty, oblizując swoje słone paluszki przerzuca kartki służbowego kajetu. Próbuje odpowiedzieć na pytania pani azjatyckiego pochodzenia. Córka chichocze w przedziale z koleżankami.