Powoli czas pakować choinkę. Trzej Królowie odjechali, jedynym świadectwem poświątecznej wieczerzy jest w mojej domowej zamrażarce makowiec w towarzystwie gołąbków. Inne dary wyprodukowane w wyniku świątecznego pospolitego ruszenia zostały skonsumowane. Na kolejne wywody o karpiu, śledziu i piernikowych smakach będziemy musieli poczekać prawie rok. Tak się jakoś złożyło, że temat przemyśleń przegonił mi z głowy ostatnio odgłos bicia, czy jak kto woli - tłuczenia, który był swoistą odą do radości mieszkańców mojej okolicy.