Pasztet mięsny lubię jak najbardziej. Na Święta upiekę nieco inny, niż polski, tradycyjny. Z polędwiczki wieprzowej, z pistacjami. Jest szybki i prosty w wykonaniu. Wspaniale smakuje z dodatkiem chrzanu, lub chrzanowego sosu. W lżejszej wersji, niż tradycyjna, wielkanocna polecam go z bukietem kolorowych sałat i jajkiem przepiórczym.
Mięso na pasztet możecie zarówno zmiksować, jak i zmielić. Masę możecie wzbogacić nie tylko pistacjami, ale rownież (lub zamiast) orzechami włoskimi, lub suszonymi śliwkami.
Polecamy też więcej przepisów na: Wielkanoc, Mięsa
Nasze inne propozycje, w których wykorzystaliśmy: wieprzowinę, orzechy
Pasztet z polędwiczki wieprzowej z pistacjami
na formę do pasztetów o wymiarach: dł.26cm/szer.10cm/ wys.8 cm
Składniki:
600 g polędwiczki wieprzowej
200 g wątróbki drobiowej
200 g chudego boczku
2 jajka z wolnego wybiegu
25 ml koniaku
50 ml śmietany 30%
30 g obranych pistacji (nie prażonych)
2 ząbki czosnku
1/2 łyżeczki świeżo startej gałki muszkatołowej
1 szczypta suszonego tymianku
sól
pieprz
Przygotowanie:
Wątróbkę oczyścić z błonek, zmiksować ze śmietaną, schłodzić.
Polędwiczkę pokroić w kawałki i zmiksować. Boczek pokroić bardzo drobno. Wątróbkę, polędwicę i boczek wymieszać razem, dodać całe jajka, przeciśnięte przez praskę ząbki czosnku i pozostałe składniki. Przyprawić i wymieszać.
Piekarnik nagrzać do temp. 175 stopni. Formę na pasztet wysmarować masłem. Masą mięsną napełnić formę, wyrównać wierzch, przykryć przykrywką od formy lub szczelnie folią aluminiową.
W piekarniku umieścić naczynie z wodą, a w nim formę wypełnioną masą mięsną. Piec w kąpieli wodnej przez około 40-45 minut.
Komentarze
Rozumiem, że mam zmiksować surowe mięso i wątróbkę?
tak
Wykonałem! Właśnie mała, ale zwarta grupka dokonuje degustacji, czyli - mlaskając żre moje dokonania oparte na pana Rafałowym przepisie. Nie dodałem aż tyle gałki muszkatołowej. Wszędzie mam gałkę, więc w szlachetnej polędwiczce z wątróbka kaczą nie chciałem mieć wszędobylskiej gałki. Nawet utartej na świeżo, z rannym kciukiem w tle zdarzenia, jako niemym świadkiem!
Gości było 11 sztuk, więc taka mizeria pasztecia - ca 900 g, nie wyżywiła by bandy obrzydliwych sybarytów, zdegenerowanych na pasztecikach babć, mamuś i moich. Do jedzenia towarzysko chleba, tej tłuszczy nie namówisz. Wykonałem tedy ( jako że nabyłem w rewelacyjnej cenie polędwiczki) danie gospodarza,
o którym troszeczkę!
Polędwiczka, delikatnie wymasowana męską dłonią , tak samo namaszczona oliwą z pestek winogron,
z dodatkiem drobinek skórki i soku limonki, oprószona grubo zmielonym pieprzem, spoczywa w zimnym około godziny, dwóch. Namoczone kapelusze borowika białego ( to ten pod ochroną) gotują się do miękkości, w niewielkiej ilości wody z bouqet garni. Pokrojone w słuszną julienkę nadadzą blasku naszej skruszonej kobiecie........to znaczy polędwiczce.
Po drodze robimy ciasto na kluseczki kładzione, półfrancuskie. Wcześniej przygotowaliśmy sałatkę z modrej kapusty, winnej Szarej Renety, dodatków i odrobiny cynamonu. Gra wstępna za nami.
Kładziemy naszą rozleniwioną polędwiczkę na rozgrzane masełko ghi. Ogarniamy ją gorącością, skwierczącą orzechowym blaskiem ze wszystkich możliwych stron, nie zostawiając odrobiny surowej powierzchni, po czym układamy na świeżutkim ręczniczku, co by tłustość występna z niej spłynęła.
Na patelenkę z odrobiną masełkowej słodyczy rzucamy garstkę drobnej szalotki, szczyptę pieprzu który wydobędzie całą zmysłowość i pikanterię tego szlachetnego w smaku mięska, po czym delikatnym a jednocześnie zdecydowanym ruchem, rżeniemy ukośnie cudowne płatki , odkrywając niesamowitą rozkosz wnętrza i spływającego z niej różowego soczku.
Zostawiamy lekko niecierpliwą, z rozchylonymi płatkami plasterków, wrzucając zręcznym a zdecydowanym ruchem pokrojone borowiki na patelnię. Po małej chwili dolewamy słodkiej śmietany, z drżeniem oczekiwania ujmujemy nasza przekrwiona polędwiczkę i kładziemy w towarzystwo borowików, zjednoczonych już w uścisku maślano - śmietanowym.
Zostawiamy, podsycając niewielkim ogniem - niech dojdzie, mając na uwadze wyłożenie kluseczek półfrancuskich z wody i spokojne układanie tych dobroci na szlachetnej porcelanie!
I to wszystko!
pozdrawiam
Wygląda bardzo apetycznie. Już sobie go dodałam do wielkanocnego menu!
Smacznego :-)
Dodaj nowy komentarz