Delikatne, zielone szparagi, chrupiący młody groszek oraz aromatyczne kluski z ricotty i liści szpinaku. Bardzo delikatna, zielona przekąska, której moc możecie regulować dodatkiem ziół oraz sosem holenderskim.
My polecamy dodać do sosu kilka kropli soku z pomarańczy, lub też posypać sałatkę odrobiną startej skórki z cytryny lub limonki i podać przekąskę z lekkim, białym winem z owocową nutą
Składniki na 2 porcje:
1 pęczek zielonych szparagów
100 g zielonego groszku
garść sałaty lodowej
200 g sera ricotta
1 jajko
100 g mąki pszennej
100 g świeżych liści szpinaku
natka pietruszki lub kolendra
sól
pieprz
100 ml masła klarowanego lub sos holenderski
Przygotowanie:
Szparagi oczyścić i gotować na parze przez 5 minut. Po ugotowaniu, końcówki łodyżek na długości kilku centymetrów pociąć na grube plasterki. Groszek ugotować na parze. (warzywa można też zblanszować we wrzątku)
Liście szpinaku opłukać i szybko poddusić na odrobinie masła. Ostudzić, odcisnąć, a następnie posiekać. Ser ricotta wymieszać z jajkiem i szpinakiem oraz mąką (jeżeli kluski będą za luźne, co czasem zależy od wielkości jajka, można dodać mąki trochę więcej), przyprawić solą i pieprzem. Przy pomocy dwóch łyżeczek od herbaty formować małe kluski, wrzucać na posolony wrzątek i gotować do wypłynięcia.
Na talerzu ułożyć szparagi, posypać groszkiem i pokrojonymi końcówkami szparagów, ułożyć kluski oraz małe listki sałaty. Podawać z klarowanym masłem lub sosem holenderskim.
Komentarze
wygląda wspaniale! już nie mogę doczekać się sezonu na szparagi ;))
Kluseczki przywołały wspomnienia z dzieciństwa. W początkach lat 70-tych pojawił się w handlu twarożek homogenizowany - zwykły i waniliowy. Wytwórczość mleczarska oferowała dotychczas twarogi lepsze lub gorsze, dzieląc je na tłuste, półtłuste i chude. Ktoś wymyślił kluseczki kładzione z udziałem serków homogenizowanych, a że wykonanie nie było skomplikowane, często na moim rodzinnym stole pojawiały się jako dodatek do mięsa ( wersja wytrawna ) lub o smaku waniliowym - wersja słodka.
Dzisiaj chętnie korzystam z tego pomysłu, stosując serek typu włoskiego z Sierpca. Przy drobnych manipulacjach składnikami powstają ciekawe wersje moich "gnocchi", różniące się smakiem, teksturą, kaształtem i oczywiście rolą w scenie dania głównego. Do każdej z wersji dodaję odrobiny skrobi ziemniaczanej.
pozdrawiam
piekne zdjecia:) danie wspaniale:)
też chcę takie danie!
rany, te kluseczki sa cudowne.
Dodaj nowy komentarz